Aktualności

Co ze Starlinkami? Astronomowie nie są zadowoleni

Elon Musk nie przestaje zadziwiać swoimi projektami, pomysłami i rozwiązaniami rodem z filmów science-fiction. Jego aktualny projekt pod nazwą Starlink, mimo wielkodusznej i słusznej idei, niedawno spotkał się z pierwszą falą krytyki. O ile sam projekt powstał, aby ułatwić życie milionom (o ile nie miliardom) ludzi, o tyle są grupy, dla których całe przedsięwzięcie oznacza prawdziwą katastrofę. Mowa tutaj o astronomach, na których prace satelity Starlink mają ogromny, choć nieoczywisty wpływ. Jednak zanim przejdziemy do konfliktu firmy SpaceX z badaczami nieba i kosmosu, rzućmy okiem, co ma na celu praca Elona Muska.

Starlink, czyli ogólnoświatowy dostęp do sieci

SpaceX, czyli firma Elona Muska podjęła się ostatnimi czasu pracy nad zaprojektowaniem sieci satelit. To właśnie dzięki nim każdy człowiek na Ziemi wszedłby w posiadanie nieograniczonego dostępu do internetu. Tego typu inicjatywa na pierwszy rzut oka nie mogła spotkać się z krytyką lub negatywnym odbiorem. W końcu chodzi o dobro ogólne i podniesienie poziomu życia setek milionów ludzi na świecie. Docelowo, dzięki projektowi Starlink, każdy człowiek miałby dostęp do taniego i bezprzewodowego połączenia z siecią. Niezależnie od lokalizacji, moglibyśmy korzystać z internetu zarówno w domu, jak i w podróży. Dlaczego więc tak szczytny cel spotkał się z jakąkolwiek krytyką?

Komu przeszkadza projekt Starlink?

Wiemy już, że sam projekt nie miał na celu utrudnienia niczyjej pracy, ani zawadzania komukolwiek. Inicjatywa powstała z chęcią niesienia pomocy ludziom, którzy na ten moment nie mogą swobodnie korzystać z internetu, lub nie mają możliwości, aby podłączyć się do sieci. Jednak mimo szczytnego celu, projekt okazał się problematyczny. Utrudnił lub zablokował on możliwość obserwacji nieba, a co za tym idzie pracę astronomów. Ci podjęli próbę rozmowy z firmą SpaceX, zaznaczając jak dużym, może być ona zagrożeniem dla rozwoju nauki. Mimo protestów projekt Starlink nadal się rozwija.

Dlaczego astronomowie mają problem z funkcjonowaniem Starlinka?

Sama obecność satelitów nie wpływa na pracę badaczy nieba. Za to ich odbijające światło tarczę, już tak. Krążące po niebie satelity co jakiś czas zasłaniają niebo, a co za tym idzie kosmos i gwiazdy. Dla naukowców, którzy wyczekują na konkretne wydarzenie, mające miejsce na tarczy nieba jest to sytuacja niedopuszczalna. Właśnie z tego powodu, w zeszłym miesiącu spadła na projekt fala krytyki, ponieważ jego działanie skutecznie utrudniało sfotografowanie komety Neowise. Aby uniknąć takich sytuacji, astronomowie zażądali od Elona Muska zniwelowania tego problemu lub porzucenie projektu na rzecz badań naukowych.

A to dopiero początek projektu Starlink!

W tym momencie na naszej orbicie kursuje około 600 satelitów. W samym sierpniu w przestrzeń zostało wystrzelonych ich aż 57! Jest to jednak jedynie kropla w morzu potrzeb, ponieważ do skutecznego funkcjonowania całego projektu firmy SpaceX, na naszej orbicie musi pojawić się co najmniej 12 tysięcy obiektów. Dopiero przy tej ilości, byłoby możliwe otoczenie całego globu ogólnodostępną siecią. Oczywiście, musiałoby to odbywać się za pomocą naziemnych talerzy, które docelowo miałyby się samodzielnie konfigurować. Nie zmienia to jednak faktu, że na ten moment zaledwie 5 procent satelitów okrąża Ziemię, a już zaczęły stanowić poważny problem dla badaczy naukowych.

Czy los Starlinka jest przesądzony?

Ciężko jednoznacznie określić, jakie następne kroki podejmie Elon Musk. Z jednej strony nie może on utrudniać pracy naukowców, a z drugiej jego wielomilionowa inwestycja może w przyszłości przynieść ogromne korzyści dla całej ludzkości. Mimo wszystko projekt Starlink nie wydaje się, żeby zwalniał. Na ten moment firma SpaceX produkuje 30 satelitów tygodniowo. Oznacza to, że w przeciągu zaledwie 7 lat (utrzymując aktualne tempo), będzie w stanie wypełnić swój 12 tysięczny plan. Nie wiadomo co przyniesie przyszłość, ale jedno jest pewne – jeszcze nie raz usłyszymy o projekcie Starlink i stojącym za nim SpaceX.